Świat się od niej
odwrócił. Oprócz kartonów, papierków, kontenerów na śmieci i pleśni nie było w
okolicy nic. Długie czarne włosy spływały po jej ramieniach a zielone oczy były
koloru trawy w letni poranek. Samotna 15 latka z walizką w ręku szła sama przez
życie, nie mając nikogo przemierzała zakamarki Paryża.
Podróżując przez miasto miłości dostrzegła
wysokiego bruneta stojącego przy budce z futerałami na telefon. Rose stała i
spoglądając na niego zaczęła myśleć o swoim byłym chłopaku. Nagle brunet
odwrócił się, zauważył Rose a ona szybko uciekła. Rose zdyszana odsapła na
chwilę, myślała o nim, o tym, że chciałaby go jeszcze zobaczyć. Myślała nad
pracą. Po paru miesiącach znalazła ogłoszenie, że w schronisku poszukują
personelu. Poszła do schroniska, dostała bez problemu pracę, ale musiała zataić
parę faktów. Następnego dnia miała
zacząć. Rano z ogromnym uśmiechem na twarzy poszła do schroniska, oprowadzała
ją po nim Mélanie,
najmłodsza pracownica, która uwielbiała swoją pracę i z radością ja wykonywała,
ponieważ kocha zwierzęta
-
A tu są prysznice. Czasami jak się mocno ubrudzisz możesz się umyć – Mélanie z
uśmiechem opowiadała Rose co i jak.
-
Ok. Rozumiem. – Rose wydawała się obojętna
-
Widzę, że cię nudzę. Chodźmy zacząć pracę. Na początek pobaw się z pieskami.
Idziesz prosto do końca i skręcasz w prawo.
-
Dobrze. No to do dzieła – Rose poszła do psów, gdy weszła do pomieszczenia
zobaczyła tam tego samego bruneta, przed którym uciekła. Zamurowało ją, miała
ochotę z stamtąd uciec. Ale poszła dalej mając nadzieję, że jej nie zauważy.
-
Hej. Czy to nie ciebie widziałem przed wczoraj obok budki? – Odezwał się
chłopak
-
Cześć. Byłam przed wczoraj obok budki ale nie zwróciłam uwagi na osoby wokół
mnie. – Rose starała się mówić obojętnie ale nie za bardzo jej to wychodziło.
Dopiero po minucie zorientowała się, że głupio mu odpowiedziała hm…
przynajmniej jej się tak wydawało
-
Jesteś podobna do takiej dziewczyny, którą zauważyłem przy tej budce. Chciałem
porozmawiać ale uciekła – ze smutkiem opowiadał o tym zdarzeniu. – Ale może nie
rozmawiajmy o tamtym dniu tylko pobawmy się z tymi psiaczkami.
-
Dobrze. – Rose uśmiechnęła się. Obydwoje zabrali się do roboty. Gdy Rose
podeszła do klatki, żeby wypuścić psiaka popatrzała mu w oczy i zobaczyła coś
niezwykłego, wiedziała, że jest wyjątkowy…
Prawa autorskie zastrzeżone!!! Pozdrawiamy M,R&P
P.S Jutro napisze Wam co wydarzyło się jak szłam pobiegać z Mirą. Zabawna historia
Bardzo ładne i ciekawe opowiadanie. Tak się wkreciłam w czytanie, a tu koniec. Mam nadzieję, że będzie dalsza część. Poza tym jest bardzo mądrze napisane i przyjęmnie się je czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy cieplutko i zapraszamy do nas.
http://wesolepupile.blogspot.com/?m=1